Sit vobis aqua
levis!
Listopadowy zmierzch powstrzymywany przez
blisko setkę świec, zniczy i pochodni tworzył tego dnia nastrój połączonej
zadumy i podniosłości. Grupy osób zebrane przed ścianą pamięci żeglarzy dolnośląskich
na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu wczytywały się w inskrypcje na
tabliczkach imiennych. Jedni wspominali osobę pochowaną w morzu, inni na
podstawie współrzędnych geograficznych usiłowali
zlokalizować miejsce pochówku. Bandera PZŻ
przewieszona przez ścianę przeniosła wielu z nas na pokłady jachtów, nad
którymi zwykle ją podnosimy. Taka była atmosfera pierwszej części spotkania
Bractwa Szyprów poświęconego uroczystemu odsłonięciu ściany pamięci.
Zaproszenie na uroczystość zostało wysłane do szerokiej rzeszy żeglarzy
dolnośląskich. Szczególnie cenny był udział harcerzy z drużyn wodnych, którzy
nie raz pokazali, że potrafią zadbać o zachowanie tradycji. Tym razem
chcieliśmy powołać do życia nową tradycję poświęconą tym żeglarzom, którzy odeszli
i, być może bardziej niż inni, pełnią wieczną wachtę w morzu. Sit vobis aqua
levis!
Jako żeglarze mamy świadomość zagrożenia,
jakie jest nierozerwalnie związane z uprawianiem żeglarstwa.
Dlatego, otwierając uroczystość, nie sposób było nie odnieść się do tragicznych zdarzeń
minionego sezonu, ale chyba ważniejsze były słowa o ponadczasowej więzi ludzi
morza, o czym m.in. wspominał kpt. Eugeniusz Kuźniewski, wygłaszając mowę
okolicznościową, uzasadniając potrzebę istnienia takiego miejsca. Miejsca
również cennego dla członków rodzin, którzy często nie będąc żeglarzami,
prawdopodobnie nigdy nie będą mieli okazji pochylenia się nad prawdziwą mogiłą. O odsłonięcie została poproszona Pani Ludmiła Badura, która
reprezentowała rodziny żeglarzy pochowanych w morzu. Jak spod bandery w czasie
morskiego pochówku wyłaniały się kolejne tabliczki na ścianie pamięci. Potem
połączyliśmy przyniesione świece pod ścianą pamięci, a cicha pieśń żeglarska
zakończyła uroczystość.
Teraz czeka nas równie ważna część rodzącej się tradycji, aby będąc w pobliżu
zadbać o godny stan tego miejsca. Taki apel kieruję do wszystkich żeglarzy i
sympatyków, dla których przesłanie związane ze ścianą pamięci jest czytelne i
ważne. Druga część jesiennego spotkania Bractwa
Szyprów miała już swój typowy charakter. Zebraliśmy się w lokalu Wrocławskiego
OZŻ, aby posłuchać, co ciekawego w tym roku działo się w świecie żeglarskim. A
działo się i dużo i ciekawie. Po czterech latach żeglugi dotarła do kraju
wyprawa dookoła świata na. s/y Karolka. Zakończyła się wyprawa Jacht Klubu AZS
dookoła
Ameryki Południowej na s/y Panorama. Czasu
na wszystko nie starczyło, a i tak Roman Kocęba, który pokazywał film i
relacjonował rejs Karolki w zastępstwie swojej córki Barbary Królikowskiej,
faktycznie i formalnie prowadzącej jacht, musiał mocno streszczać opowieści,
abyśmy w ten wieczór „zdążyli do kraju”. Na pewno punktem kulminacyjnym było
bezpieczne przetrwanie fali tsunami u wybrzeży Phuket. Wszak niewielu ma
podobne doświadczenia, a jeszcze mniej ma szansę o tym opowiadać. Uznanie
zebranych wyraziło się i gorącymi brawami za relację, i przyznaniem nagrody
Rejs Roku za wyczyn jachtu s/y Karolka i jego załogi. Puchar w kształcie
ziemskiego globu, który nasz Grotmaszt kpt, Jerzy Mikulski wręczył przedstawicielowi
załogi, bardzo dobrze pasował do nagrodzonego rejsu. Trzeba dodać, że
szczególnie Roman Kocęba ciężko zapracował na te wyróżnienie. Przez wiele lat
budował i wyposażał samodzielnie jacht. W jego przypadku nie potwierdziła się
zasada, że żeglarze dzielą się na tych, którzy na jachtach pływają i tych,
którzy jachty budują. Wyjątkowo mało tym razem było kuluarowych
komentarzy, ale nie co roku mamy w okręgu rejs dookoła świata. Mam . nadzieję,
że jacht, który wkrótce znajdzie nowego właściciela, będzie dalej żeglował
równie pomyślnie i szczęśliwie.
Remigiusz B. Trzaska
Bezanmaszt Bractwa